poniedziałek, 19 listopada 2018

Recenzja serii



Re-we-la-cja!

Perspektywa przeczytania czterech tomów „Pana Lodowego Ogrodu” Jarosława Grzędowicza nie nastrajała mnie zbyt optymistycznie, przecież ciągle nie ma czasu, milion książek w kolejce do przeczytania, miliardy obowiązków, nie, to się nie uda, no nie uda się… Sięgnęłam po pierwszy tom z zamiarem określenia, czy oddać bez czytania, czy ustawić w kolejce na bliżej nieokreśloną przyszłość. No i wpadłam…


Pierwszy, drugi tom „machnęłam” raz dwa. Po trzecim tomie zorientowałam się, że jest jeszcze tylko jeden, że ta historia nieubłaganie się kończy, a ja wcale tego nie chcę! Gdyby dało się powstrzymać tę opowieść, może nieco rozciągnąć, jakoś zapobiec temu, że to już ostatni tom, że już więcej nie ma…


Ale nie da się zwolnić czytania, zbyt wartka akcja, zbyt duża ciekawość, jak to się wszystko rozstrzygnie. Obowiązki spiętrzone, bliscy poirytowani, a ja zakopana w domu, schowana, wertuję, czytam, włosy nawijam na palce, usta podgryzam, no bo jak to się wszystko komplikuje, no bo fartem, no fartem im się udało, ale niewiele brakowało…


Zakończenie… dyskusyjne, cała historia czytana na wdechu i nagle takie.... no właśnie, co? Może niech głos zabiorą ci, co czytali, co znają, może rozgorzeje dialog, czemu Grzędowicz tak to zakończył?... Chętnie się pokłócę.


Vuko Drakkainenie, główny bohaterze, nieźle mi pokombinowałeś w życiu, zawaliłam wiele spraw przez ciebie, ale było warto. Sympatyczna opowieść, miejscami mroczna i wredna, ale napisana „lekkim piórem”, wpada się w tę historię i bez tchu płynie do samego końca. Tylko ten koniec… Eh, czemu tak?!


Dziękuję najserdeczniej pewnemu fanatykowi fantastyki, który najsmaczniejsze literackie kąski życzliwie poleca, podsuwa, promuje. Mistrz opowieści o książkach, master of reading books, Przemek B. (ochrona danych osobowych)! Dziękuję (tym razem) za Grzędowicza!


Przeczytajcie koniecznie. Warto pogadać o tym zakończeniu!



Ewe(lina) biblioteczna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz